Szanghaj







Szanghaj odwiedziłam w połowie października. Sześć godzin w superszybkim pociągu nieco się ciągnęło, ale na szczęści podróżowałam w towarzystwie tej samej K., na której urodziny wybrałyśmy się na Wielki Mur. Poza tym czytałam "W Chinach jedzą księżyc" - jeśli chcecie dowiedzieć się czegoś o życiu w wielkim chińskim mieście, tutejszych zwyczajach czy świętach, to warto przeczytać tę książkę. 
W Szanghaju spędziłyśmy tylko 3 dni, wystarczyło to jednak na odwiedzenie najciekawszych miejsc. Nie dla nas już było odkrywanie różnic pomiędzy życiem w Chinach, a tym w Polsce czy Europie. Wielkie chińskie miasta, poza atrakcjami turystycznymi i zabytkami, są do siebie bardzo podobne. 




Widok z hotelowego okna. Gdy powietrze jest czyste, ma to nawet swój urok.

Po wyjściu z jednej z głównych stacji metra, People's Square.
W parku na People's Square co sobota odbywa się nietypowy targ - przedmiotem handlu są ludzie. Dokładniej to martwiący się o przyszłość swoich dzieci rodzice, chcąc w końcu zeswatać te stare, ponad 27-letnie panny i kawalerów w podobnym wieku, przychodzą z ogłoszeniami A4 zawierającymi wszelkie niezbędne informacje o dzieciach: ile ma wzrostu, jakie studia skończył, ile ma mieszkań, czy BMW czy Range Rovera, etc. Wygląda to bardzo ciekawie, w rzeczywistości ogłoszeń jest wiele, wiele więcej niż na poniższym zdjęciu.




Widok na Pudong. Od prawej najważniejsze budynki to: Pearl Tower (łatwo się domyśli, który to...), "wielki otwieracz do piwa", czyli Shanghai World Financial Center, ostatni to Shanghai Tower, czyli najwyższy budynek w Chinach.

Tutaj lepiej widać różnicę między SWFC a ST.


Widok z 100. piętra SWFC.


W cesarskim Parku Yu.


W drodze powrotnej.

Komentarze

  1. Wow. Naprawdę ci zazdroszcze. Tez bym chciala zwiedzic jakies azjatyckie miasto ;(

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz