Great Wall of China, Jixian

Do Jixian, a dokładniej na pobliską część Wielkiego Muru, pojechałyśmy w grudniu, z okazji urodzin znajomej. Była to wyprawa trochę na dziko, nie kupiłyśmy biletów wcześniej, więc dwie godziny stałyśmy w pociągu. Później okazało się, że poza sezonem za miasto jeżdżą tylko taksówki (na szczęście nie tak drogie jak w Polsce). Najpierw spróbowałyśmy dostać się na jakiś miejski przystanek autobusowy, z którego podobno była szansa na złapanie busa, ale jak to w Chinach bywa, autobus zawiózł nas nie wiadomo gdzie, na skraj miasta, za którym rozciągają się góry. Złapałyśmy taksówkę i przez jakieś pół godziny mogłyśmy podziwiać nieindustrialne, na wpół naturalne Chiny. Gdy dotarłyśmy na miejsce, nikogo prawie nie było. Tamtejsi mieszkańcy próbowali namówić nas na przejażdżkę konną w górę, do muru, ale źle trafili z reklamą ;)
Wspinaczka nie należała do najprostszych. Poza tym, że budowniczowie muru zapewne nie mieli pojęcia o najwygodniejszych odległościach w stopniach schodów, do tego spora część trasy była oblodzona. Nasze przyzwyczajone już do wysoko zanieczyszczonego powietrza płuca dostały też nagle sporą dawkę mroźnego, czystego górskiego powietrza.













Komentarze