Mam ochotę skasować większość dotychczasowych notek.
Mogłabym, ale to bez znaczenia. Przed własną przeszłością, chociażby była zła albo głupia czy naiwna, nie można daleko uciec.
Można wypierać wydarzenia. Czasami tak bardzo, bo są tak nieprzyjemne, że nie zdajesz sobie sprawy z ich zaistnienia. Czasami tak bardzo starasz się o tym nie myśleć, że aż nie możesz pozbyć się tego z głowy. Później myśli zostają zajęte przez coś innego i tylko od czasu do czasu, niespodziewanie, przypomina ci się sprawa, o której miałeś nie pamiętać.
Nie chcę mieć takich rzeczy. Nie chcę udawać, że czegoś nie było. Nie zrobię na nowo kilku rzeczy, które mogłyby być zrobione lepiej, ale co z tego? Mogę próbować je naprawić i tylko to się liczy.
Próbowałam odnaleźć się w różnych granicach. Nigdzie jednak nie ma tego momentu "pasuję tutaj!". Zawsze się okazuje, że moje społeczne umiejętności są zbyt małe. Lub zbyt duże, jeśli chodzi o wpasowanie się w grupę "Jesteśmy Tak Bardzo Samotni/Wyobcowani, że Nie Będziemy Próbować Współpracować z Ludźmi". I jakoś próbowałam zrozumieć jak postępować z ludźmi. Czym są te "przecież to normalne" czy "a to nie jest oczywiste?" czy "nikt tak przecież nie robi..."? Okazało się, że większą sympatię poczułam do napiętnowanej poprzez swoją zbytnią bezpośredniość dziewczyny, niż do tych, którzy mówili "jak ona tak może?". Ale zostałam z tymi drugimi. Po co angażować się w coś, co tak naprawdę cię nie rusza?
A później przeczytałam:
"Samookreślić się to znaczy ograniczyć."
I odkryłam co tak naprawdę mi odpowiada. W końcu i tak jesteśmy tylko gwiezdnym pyłem. Czy coś. I tak naprawdę: who cares? Kto zagwarantuje stałość układów? Może jednak lepiej nieustająco tworzyć lepszą wersję siebie? Chociażby najlepsza miała nadejść dopiero w chwili, gdy będzie można podsumować całokształt.
Ahh, ile razy ja chciałabym wyjść poza ramy, pieprzyć to i się nie przejmować. A mimo jestem tutaj - uwięziona w zasadach, w tym co wypada i co nie, między sztucznymi uśmiechami i próbuję sama siebie przekonać, że jestem taka sama jak wszyscy, tak samo myślę, tak samo się zachowuję. A wieczorami przysięgam sobie, że od jutra zrzucam ten ciężar, wykrzyczę ile sił co myślę, rzucę wszystko. Później wstaję rano i... Tak już od wielu miesięcy.
OdpowiedzUsuńBez pewnych radykalnych kroków, nawet małego rozmiaru, nie będzie zmian. Tylko, że jak wszytko, co radykalne, spowodować to może zranienie kogoś...
Usuń