Wojna, śmierć i

Dzisiaj - bez słowa wstępu.

Wczoraj, tj. 5.12.2014 wybrałam się z dwiema znajomymi do toruńskiego CSW na otwarcie wystawy finałowych zdjęć konkursu Grand Press Photo. W Centrum bywałam już wcześniej, niektóre wystawy podobały mi się bardziej (np. wciąż możliwe do zobaczenia "Brzmienie ciszy" Alfredo Jaara), inne mniej, ale dopiero ta podsunęła mi myśl, żeby o niej napisać.
Może dlatego, że nie jest jednorodna w nastroju.
Oczywiście przeważa tematyka aktualnych wydarzeń na Ukrainie. "Oczywiście", bo po pierwsze ilość zdjęć z Majdanu stanowi co najmniej połowę wszystkich opublikowanych na wystawie, a po drugie - dobrze, że tak jest. I chociaż niektórzy byli z tego powodu nieco niezadowoleni, to wydaje mi się, że pomimo czasem dosłownego męczenia ludzi tym tematem, jest on na tyle ważny i bliski nam, ludziom w tej części świata mieszkającym, że zrezygnowanie z niego byłoby zamykaniem oczu na całe zło dziejące się tak blisko nas. Zdjęcia mają jednorodny klimat, są szare i smutne, często ukazujące bezgłośny krzyk - dociera do nas tylko obraz z przeszłości. Dokładnie to pokazuje zwycięskie zdjęcie Jakuba Szymczuka.

autor: J. Szymczuk, źródło: http://www.grandpressphoto.pl/
Poza Ukrainą sporo zdjęć, które mają zwrócić naszą uwagę na inne problemy: biedę (dwa fotoreportaże o Filipinach), wojnę (m. in. fotoreportaż o Srebrnicy, miejscowości w Bośni i Hercegowinie, w której w 1995 r. dokonano największego ludobójstwa od czasów II wojny światowej; oraz fotoreportaż z wyprawy byłego więźnia obozu koncentracyjnego Auschwitz II-Birkenau do tegoż miejsca po prawie 70 latach od tamtych wydarzeń; a także fotoreportaż z pogrzebu polskiego komandosa, który zginął w Afganistanie), problemy tożsamości narodowej (w tym zdjęcia z osławionych Marszów odbywających się od kilku lat w Warszawie w dniu 11 listopada) oraz tożsamości płciowej i kulturowej (np. fotoreportaż z wyborów Miss Trans czy inny, ukazujący wspólne życie dwóch kobiet, utrzymujących swoją rodzinę pracując w supermarketach), problem niszczenia środowiska przez ludzi.
Są zdjęcia i cykle, które nie są ani zasmucające, ani optymistyczne, ale zmuszają do zastanowienia się nad przedstawionymi nad nich tematami i rozważań. Jak zmienia się polskie wesele i jak wygląda polska wersja amerykańskiego weddingu jak-z-filmów-romantycznych? Jak wygląda współczesna polska religijność, jak miesza się ze świecką codziennością? 
I kiedy już wydaje się, że nic na tym świecie zupełnie radosnego i dobrego być nie może, okazuje się, że każde ze zdjęć wykonanych kobietom i ich nowo narodzonym dzieciom jest zupełnie rozluźniające, uspokajające. Jest fotoreportaż o porodzie naturalnym. Są zdjęcia matek z wcześniakami, w tym zdjęcie maleńkiej dziewczynki, urodzonej w 29. tygodniu ciąży, która tuli się do piersi mamy.
Są również zdjęcia innych chwil szczęścia - zwycięskich sportowców, pełnych życia nowojorczyków, facet na wózku inwalidzkim niesiony na woodstockowej fali, a także tulące się lwy. Są i zdjęcia bardziej artystyczne, wykonane dla kolorów czy światłocienia.
I chociaż większość emocji pokazanych na fotografiach jest dosyć skrajna - bezsensowne cierpienie a czysta radość, to jednak tak chyba właśnie to wszystko działa.

Z jednej strony pogrzeb żołnierza, który pojechał walczyć w Afganistanie. Z drugiej trauma ludzi wciąż żyjących w cieniu wydarzeń w Srebrnicy.
Te dwa fotoreportaże umieszczono w bliskim sąsiedztwie. Czy to przypadkowo, czy celowo, to jednak w połączeniu dają jeszcze więcej do myślenia.

I jeszcze ci, którzy najczęściej pokazani są jako ofiary wojen, biedy, prześladowań, nierówności społecznych. To zwykle dzieci, kobiety i starzy. To ci, którzy nie idą na wojnę, często nie odpowiadają za politykę we własnym kraju, ci którzy w pojedynkę są zbyt słabi, żeby przeciwstawić się swoim dręczycielom.


Tyle na dzisiaj. Mało tekstu, dużo do przemyślenia. Polecam zobaczyć wystawę, lub chociaż obejrzeć zdjęcia na stronie http://www.grandpressphoto.pl/568  

autor: F. Mazur, źródło: http://www.grandpressphoto.pl/568

Komentarze