Whatever


Ho ho ho!

   Dzisiaj dotarła do mnie kolejna miła przesyłka. A skoro tak, to przez moje dalsze niedomagania chorobowe, mam i czas i okazję do napisania nowej notki.
   Jakiś czas temu na blogu Carolyn pojawiła się wzmianka o chokerze z CATPAW. Choker był fajny, polubiłam fejsbukową stronę CATPAW i miałam więcej ładnych zdjęć na tablicy. Fajnie. Później CATPAW stał się częścią MoonCultShopu i dalej było fajnie. Ładne zdjęcia, ładne rzeczy, więcej ładnych zdjęć i ładnych rzeczy. (Swoją drogą, chyba czas obejrzeć Sabrinę, nastoletnią czarownicę od początku do końca, odcinek za odcinkiem).
   I pewnie dalej byłoby ładnie i fajnie, ale w zeszłym tygodniu, leżąc na kanapie pod kołdrą, z laptopem i gorączką, oglądając cały dzień Beverly Hills 90210 zamiast iść na zajęcia (w ogóle! Dotarłam do początków 8. sezonu i wszystko jest takie inne, wszyscy skończyli szkołę, zaczynają dorosłe życie, a jeszcze tydzień temu byli tak jak ja pod koniec studiów .___.) zobaczyłam na wyżej wspomnianym facebooku pierścionek. Nie jestem fanką pierścionków. Noszę jeden, na piątym palcu prawej ręki, bo jest ładny i stary, tj. dostałam go w dzieciństwie i odkryłam na nowo jakiś czas temu. Poza tym mam mój fantastyczny piracki pierścionek, wypatrzony w jakimś magazynie i odnaleziony na etsy - jedyna taka sztuka i przyjechała do mnie z USA! ♥ ♥ ♥  (Po kilku miesiącach go zgubiłam, smutłam, zapomniałam i po dwóch latach, w kwietniu tego roku, znalazłam w pudełku z butami...). Ten pierścionek jednak do mnie przemówił. Powiedział "WHATEVER" i wiedziałam, że się dopasujemy. Napisałam więc do siostry, czy nie chciałaby jakiegoś miłego drobiazgu stamtąd. Chciała, zamówiłam i dzisiaj po powrocie z miasta zastałam na biurku kopertę z taką oto zawartością:


Plus choker dla siostry:

Ja, jak widać, też wybrałam sobie coś na szyję. Wcześniej planowałam zamówić jeden z naszyjników z minerałami, bo są takie ładne i świecące i magiczne. ☆ ☆  Ale później doszłam do wniosku, że jednak moja szyja i dekolt jakoś nie zgrywają się zwykle z wiszącymi rzeczami, więc zmieniłam zamówienie i wybrałam choker z aksamitnej wstążki z zawieszonym półksiężycem (i to właśnie ono przywodzi mi do głowy myśl o rozpoczęciu oglądania Sabriny...). Myślę, że to był dobry wybór.
A z pierścionek idealnie pasuje na mój serdeczny palec prawej ręki. If you know, what I mean.




I takim oto sposobem mam pewność, że pieniądze na prezent świąteczny od cioci i wujka nie rozeszły się zupełnie w codziennych wydatkach. Ja teraz wracam do przygotowywania sałatki na kolację, a później zabieram się za cynamonowo-miodowe ciasto, (które, mam nadzieję, wytrzyma do jutra).
Bisous,
Fatum.



P.S. Jeśli też chcecie rozsądnie spożytkować swoje świąteczne hajsy i lubicie lata 90., to może by ktoś chciał nabyć jasne jeansy z wysokim stanem? Zapraszam na VINTED.
xoxo

Komentarze

  1. Chokery pamiętam z młodości - kiedyś już były modne, fajne się prezentują, ale sama pewnie bym odczuwała dyskomfort (tak jak przy golfach). Zaraz obadam stronę tego sklepu, a nóż coś się znajdzie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz, nienawidzę golfów i żadnego nie posiadam właśnie dlatego, że jest mi w nich meganiewygodnie. Natomiast chokery nic a nic mi nie przeszkadzają, a do tego uważam, że ładnie podkreślają szyję i ciekawie wyglądają. W sumie to tak jak z naszyjnikami - wiesz, że masz coś założonego, ale w sumie nic to nie przeszkadza :) Także jeśli coś Ci się bardzo spodoba, to myślę, że warto spróbować, bo chokery wcale nie są tak straszne jak golfy ★

      Usuń
  2. Sama chętnie bym się z takim pierścionkiem zaprzyjaźniła :D Tak w ogóle to dzięki za uświadomienie - te "chokery" od zawsze mi się podobały, ale nigdy nie mogłam znaleźć czegoś, co by mi odpowiadało - chyba dlatego, że nie znałam ich dokładnej nazwy... Kurde, czuję się mądrzejsza, idę szperać za czymś dla siebie *___*

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz