Quartier latin



Salut!
 W miniony czwartek wybrałam się na spacer po Dzielnicy Łacińskiej. Dla odmiany, tego dnia świeciło słońce i tylko znajomość zmienności paryskiej pogody mogła sugerować, że nie cały dzień będzie równie ładny. Zapomniałam, że to 1 maja, który Francuzi również świętują i z tej okazji pozamykane jest wiele miejsc. Nie zwiedziłam więc Panteonu, tak jak planowałam, ale przeszłam się po jednej z moich ulubionych dzielnic mojego ulubionego wielkiego miasta.









Lubię w Paryżu to, że tu nawet codzienność jest estetycznie przyjemna. Obejrzałam przed chwilą "Dlaczego ja" i zobaczyłam tę szaro-pastelową polską rzeczywistość. Gdzie ludzie wolą być praktyczni i nie mają odwagi być inni. Co złego w tym, żeby "dbanie o siebie" nie było tylko byciem "schludnym" (słowo-kubeł zimnych pomyj, samo myślenie o jego brzmieniu mnie odrzuca)?
Póki więc mogę, cieszę się życiem w pięknym miejscu. Na przykład siedzeniem w Ogrodzie Luksemburskim. Stare, piękne, odnowione i za darmo.


Niestety, kiedy tak sobie siedziałam i przeglądałam najnowszego Vogue'a (bling bling, putains), zaczęło kropić, więc poszłam do metra. Po drodze zatrzymałam się pod daszkiem. Nawet stanie w bramie w Paryżu jest okazją do przebywania w ładnym miejscu :D




Przez ten deszcz złapałam nieco kataru, więc po powrocie zjadłam aspirynę i wypiłam dwie ciepłe herbaty. Niestety, nie uchroniło mnie to przed chorobą. Taką z wysoką gorączką i przespaniem całego piątku. W sobotę oglądałam "Suburgatory" i drugi sezon "Hannibala". Mads Mikkelsen, kolejny przykład potwierdzający, że powinnam pojechać do Skandynawii <3
Bizu!
Faum

Komentarze