A une heure de matin

Obudziłam się nagle i stwierdziłam, że lato mi gdzieś uciekło. Że noce coraz chłodniejsze a coraz dłuższe. Że coraz bliżej moje urodziny, zwiastun końca lata. Że nawet w dzień trawa jest mokra od rosy, a słońce zachodzi coraz bliżej, zbyt blisko. Że robiłam przez te moje ulubione letnie, senne, gorące dni tyle rzeczy, a wciąż jeszcze mało mi przygód.
Nadchodzi rutyna, szarość. Tak w przenośni jak i dosłownie.

czerwiec
 W ostatni weekend czerwca, za namową koleżanki, wybrałam się z nią na toruński zombie walk.

 Całkiem dobrze się na nim bawiłam, jednak nie sprawiło to, że chociaż odrobinę bardziej polubiłam zombie. Lubię inteligencję, a do tego potrzebny jest mózg ;D

lipiec
 Mielno: pierwszy lipcowy weekend spędziłam z siostrą i znajomym w tej popularnej nadmorskiej miejscowości. Było nawet fpytkę, ale to zupełnie nie mój klimat. Chińska tandeta, mnóstwo straganów, podróbek, kluby z disco polo lub płatne 10 zł za możliwość pooglądania jak się bawią ludzie, którzy zbyt często patrzą na ciebie dziwnie i sami czują się przy tym bardzo fajni. Niemniej wykorzystaliśmy szanse na zabawę na własny sposób i do dzisiaj podśmiewujemy się z niektórych historii.
 Najlepsze chwile to siedzenie na rzeczywiście ładnej promenadzie przy kawie i rozmowie oraz zwiedzanie bud z tanimi książkami (nareszcie nabyłam "Lolitę" Nabokova, przeczytałam i uwielbiam).
 Później pojechałam na dwa dni do Gdańska, żeby pójść z koleżanką na wystawę The Human Body Exhibition Polska. Czytałam o kontrowersjach, jakie wzbudziła, ale mnie podobała się bardzo. Ciekawsza niż lekcje biologii. Były nawet płody w szkłach z wyglądu kojarzące mi się z południowoamerykańskimi bożkami i obcymi z 4. części Indiany Jonesa.

 Skończyłam też malować mój pokój na absyntowy kolor. Już się z nim oswoiłam i czuję się dobrze. Pasuje do czarnych mebli i regału z książkami, a także chryzantemowej tapety.

 Później ruszyłam z koleżanką na autostopową wycieczkę po Mazurach. Pierwszego dnia dotarłyśmy do Bartoszyc. Po drodze odwiedziłyśmy Olsztyn, który okazał się być całkiem miłym miastem z co najmniej jedną dobrą restauracją (lubicie jeść "na mieście", a przynajmniej w restauracjach, kiedy nie możecie jeść w domu? Czy też w takich sytuacjach znajdujecie sieciówkę, w której wiecie jakiego jedzenia się spodziewać?). Zwiedziwszy następnego dnia miasto pod rosyjską granicą, wyruszyłyśmy do Szczytna, znowu przez Olsztyn (który tym razem okazał się nieprzyjazny turystom, ponieważ w autobusie nie można kupić pojedynczego biletu, a trzeba karnet na trzy przejazdy...). Trafiłyśmy akurat na Dni Szczytna i koncert Huntera. Nie słuchałam wcześniej tego zespołu, ale koncert mi się spodobał. Nawet ruszyłam w pogo, chociaż trampki na moich nogach nie były najlepszym obuwiem do tego. Następnego dnia koleżanka oprowadziła nas po swoim mieście i podwiozła na wylotówkę. Miałyśmy jechać do Białegostoku i Hajnówki, ale okazało się, że nie mamy gdzie nocować w tej żubrowej krainie, za to w Kurzętniku na zamku jest turniej rycerski, w którym brał udział kolega. Drugi kolega natomiast zaprosił nas na nocleg w domku nad jeziorem, więc wyruszyłyśmy do Lubawy. Stamtąd dnia następnego, zabrawszy się z rycerzem, pojechałyśmy (nieładnie - pociągiem) do Olsztyna, a później Olsztynka. Wieczorem wybraliśmy się na spacer po skansenie i mieście. Spodobało mi się tam, może dlatego, że jest niewielkie, a historyczne - jak moje Chełmno. Tyle w kwestii autostopa.

sierpień
 (kot mi leży na prawej ręce, więc piszę te historie już chyba drugą godzinę, ale jest taki mięciutki!)
Sierpień zaczął się, jak co roku od jakiegoś czasu, Woodstockiem. W tym roku miałam ogromną ochotę pojechać do Kostrzyna, spotkać tych wszystkich ludzi, posłuchać koncertów, najeść się u krisznów na cały kolejny rok.
Moje jedyne zdjęcia z Woodstocku - zdjęcia z Misą ^^
 Najlepiej wspominam koncerty Ugly Kid Joe i Leningradu. Pierwszy za naprawdę dobrą muzykę, drugi za naprawdę interesującą muzykę ;D Byłam też na Danko Jonesie i też bardzo mi się podobało, ale nie zdążyłam na cały koncert. Hunter również grał dobrze, ale za dnia nie było tego samego efektu, co w nocy pod sceną. Chciałam się wybrać na jeszcze kilka koncertów (np. The Toobes czy Atari Teenage Riot), niestety woodstockowy klimat trochę mi przeszkodził ;)

 Po Woodstocku przez prawie tydzień leżałam w łóżku. Z tamtego okresu pamiętam głównie, że śniła mi się zima - najpierw Boże Narodzenie, później Walentynki i jakieś sklepy, drobiazgi...

 Kiedy wyzdrowiałam, pojechałam odwiedzić rodzinę w Poznaniu. Wybrałam się na wystawę "Elegancja - Francja. Z historii mody XX wieku" i na wystawę prac Erny Rosenstein zatytułowaną "Organizm". Rodzinny grill po całonocnej imprezie był ciężkim doświadczeniem, ale po jakimś czasie stał się całkiem przyjemny.
Lubię kocie przytulanki (moje rude nadal na mojej prawej ręce)

 W ostatni weekend sierpnia wybrałam się z koleżanką na mój pierwszy większy konwent od ładnych kilku lat. Byłam w listopadzie na pierwszej edycji OMAKAI, ale druga podobała mi się bardziej. Panele o hejtach, zupa z wodorostami, wyspanie się przez 4h na podłodze - tęskniłam!

 A w weekend przełomowy, sierpniowo-wrześniowy, pojechaliśmy rodzinnie na Mazury. W Olsztynku, w Restauracji Zielarnia, zjedliśmy całkiem dobry i sycący obiad, akurat żeby mieć sporo sił na obejście skansenu ;)  Później, niestety przez Łomżę, pojechaliśmy do Wizny, przy której znajdował się nasz pensjonat. W sobotę pojechaliśmy do Supraśla (znowu lubię, bo mały, historyczny, uroczy i z duszą), później przez Krynki do Kruszynian. Wieś na końcu świata, z drewnianymi zabudowaniami, sympatycznymi ludźmi i najstarszym polskim meczetem tatarskim. Ponownie lubię za to samo co inne małe miejscowości. I dodatkowo pyszne kartoflaniki, kompot i aromatyczną kawę po tatarsku. W niedzielę pojechaliśmy do Kiermus, w których przez kilka letnich miesięcy w każdą pierwszą niedzielę miesiąca odbywa się jarmark staroci i innych gratów. Dużo było ciekawych rzeczy, które oczywiście chciałabym mieć, tak samo jak miejsce na postawienie ich. Poprzestałam zatem na torebce, która wygląda jak z garderoby kobiety okresu międzywojennego, a jest całkiem nowa (nie słyszałam wcześniej o firmie Moyna, ale teraz okazuje się, że sprzedają swoje produkty za daleko wyższą cenę, niż ja nabyłam swoją).

wrzesień
 A teraz jest teraz. Było jeszcze trochę innych wydarzeń przez te letnie miesiące, jak dwie imprezy na działce
u koleżanki czy turbomelanż zniszczenia (godny swojej nazwy). Teraz natomiast zaczęły się praktyki w szkole (chyba będę miała dużo do napisania na ten temat w październiku). W najbliższy weekend - wyjazd do Torunia na jedną noc. Za tydzień - urodziny znajomego. Za dwa - moje. Za trzy - trzeba będzie się przeprowadzić w jakieś nowe miejsce.
 Dużo siedzę z kotami. Moje dzieci-koty, rude bliźniaki, takie miłe i szybkorosnące. Żółtooki Azazel, który właśnie śpi mi na brzuchu. Stary i drapiący z miłości Tygrys.
 A teraz najbardziej to czas wyłączyć komputer, zdjąć kota (obudził się i myje sobie nogę), zmyć odżywkę z włosów i iść spać.
 Dobrej nocy,
 Fatum





Komentarze

  1. do Bydgoszczy miałam pewien sentyment, ale teraz plany całkowicie się zmieniły :o

    buziak :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. mianowicie za granicę wybywam i to na raczej stałe (:

      Usuń
  2. im wiecej sie zastanawiam tym wiecej chce mi sie gdzies na dens uderzyc albo z kims spotkac i zabalowac.. uwierz mi ze wolalabym miec skrecona kostke niz siedziec sama w pokoju i rozmyslajac o dupie maryny xD

    Widzac to zdjecie z Wooda przypomnial mi sie caly ;) kucze nie moge sie doczekac az wyjdzie jakies DVD Leningradu i przyjada do Warszawy tak jak obiecali ;)
    A dzis o 12 na TVP2 Enter shikari leci https://www.facebook.com/photo.php?fbid=10153338898860241&set=a.246095180240.281098.214363450240&type=1 gdybys nie wiedziala ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. ależ dziękuję, dziękuję :))

    OdpowiedzUsuń
  4. jeszcze niestety troszkę trzyma. ale naprawdę już wygląda zdecydowanie lepiej niż na początku. :)

    Oj Fatumku, malowanie na kimś wcale nie wychodzi mi tak dobrze ;c (moze to przez to, ze nie mam takiej wprawy? :O)
    Jak się odbija cień może jest źle zblendowany? albo za dużo jakiejś bazy pod niego dajesz... Nie mam pojęcia na czym to wszystko polega niestety;c

    OdpowiedzUsuń
  5. tutaj jest okropnie szaro, co chwile pada deszcz, wieje wiatr, pojawia się mgła... ale to listopad, nie ma co się dziwić. chcę lato :(

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz