How I started to dance.

Franz Ferdinand - You Could Have It So Much Better (full album)


Mam ostatnio dobry, niepokorny humor i jeszcze przytrafiła mi się ta płyta. Pewnie słyszałam ją już kiedyś, ale dotychczas Franz Ferdinand zachwyciło mnie (do tego stopnia) tylko "No You Girls". Wczoraj natomiast, słuchając... czegoś na yt, kliknęłam w "propozycję" (swoją drogą, denerwuje mnie, że są tam głównie piosenki już mi znane, a jest przecież jeszcze tyle do odkrycia...) i kompletnie mnie wciągnęło. Słucham i słucham w kółko.

"Well, what's wrong with a little destruction?"
Zaczyna się świetnie, a dalej jest co najmniej tak samo dobrze.

"Oh well do you, do you do you want to? "
Chyba w tym momencie musiałam wstać i po prostu poskakać. Gdybym była w Toruniu, zapewne wyciągnęłabym kogoś do klubu, ale w domu nie ma takiej okazji. Miałam mnóstwo energii, dodawanej przez muzykę. Cóż, brzuszki, przysiady, czyszczenie butów (zimowych! nareszcie je schowałam...) musiało jakoś ją rozładować, ale przed snem na wszelki wypadek zabrałam się za szydełkowanie.

"This boy's so spectacular"
Przy trzecim kawałku tak bardzo mam ochotę tańczyć (znowu), ale niechże ktoś zatańczy ze mną! Nie uwierzyłabym kiedyś, że to ja napiszę do kogoś, bo chcę tańczyć. Trzy lata temu byłam tak bardzo na "nie", że odpuściłam sobie licealne połowinki. W sumie nie żałuję i rozumiem nawet swoją decyzję, ale dzisiaj poszłabym potańczyć, żeby po prostu bawić się dobrze, wtedy można zapomnieć o tylu rzeczach, chociaż na chwilę.

"Oh, and I am cold, yes I'm cold, but not as cold as you are"
To z kolei piosenka dobra na odpoczęcie z drinkiem, bo czy dobrze jest tańczyć, kiedy ktoś śpiewa o odchodzeniu? Jakkolwiek zinterpretować tekst tej piosenki - Stalin, Hitler, Churchill i Mao Tse-Tung wszystko podsumowują.

"There's not a lot
Not a lot we couldn't do"
Bum bum i nawet teraz muszę się ruszać, bo rytmiczność i melodia nie pozwalają nie myśleć o tym, że gdybym tylko umiała, tańczyłabym jak Travolta z Thurman w "Pulp Fiction". Kiedyś się nauczę!

"Nothing to say, nothing at all"
Szósty utwór słucha się przyjemnie. Trochę nostalgii z dozą siły, żeby nie poddawać się tak kompletnie. Całkiem przydatne, kiedy mamy zimę w kwietniu, a ja ciężko znoszę zimę w normalnych wymiarach. Pocieszenie? Dni są coraz dłuższe, słońce też pokazuje się częściej. Dzisiaj było 8 stopni POWYŻEJ zera.

"If you run"
Cóż, siedzimy dalej z drinkiem czy piwem. Czujemy się jak amerykańskim pubie z muzyką na żywo, prosto jak z serialu. Może P3?

"I used to lock myself in your bathroom"
Cóż, tekst jak lekki wstęp do jakiegoś psychodelicznego filmu albo po prostu na dzień, kiedy masz ochotę leżeć w łazience i wyobrażać sobie, że właśnie w takiej pozycji znajdą cię, kiedy umrzesz. Jeśli nie będziesz się natomiast w niego wsłuchiwać, możesz spróbować tańczyć. Ja pewnie bym tańczyła. Taniec też może otępiać.

"We are so cruel"
To chyba najtrudniej zatańczyć, ale i czy da się wysiedzieć? Tekst znowu trochę psychodeliczny. Może tak taniec w deszczu? Na Woodstocku? Kiedy myślisz tylko wewnątrz, kiedy dużo się dzieje w głowie, ale ogólnie jest dobrze, tak bardzo przyjemnie.

"Oh, if I could smile at anything you said"
Tak bardzo na tak! Tak, chodźmy tańczyć i śpiewać. Kiedy jest głośno, wtedy lubię śpiewać, kiedy nikt nie słyszy, ale skoro i tak każdy zna tekst, więc zapewne nie jestem jedyna.

"you could have it so much better
if you tried"
Tańczyć. Żeby zmęczyć się za te wszystkie podjęte próby, kiedy jednak okazywało się, że to nic nie daje i wcale nie dzieje się lepiej. Żeby poczuć się w ten sposób lepiej. Mnóstwo energii do kolejnych wyzwań.

"Let's fade forever"
Teraz można usiąść. Mam ochotę odchylić głowę siedząc na fotelu, zamknąć oczy i po prostu słuchać melodii. Tak delikatnie, że mimo wszystko musisz się uśmiechnąć. Tańczyć? A gdybyśmy byli na balu prosto z XVIII wieku? Chociaż, to XIX był romantyczniejszy. Dlaczego dzisiejsza romantyczność zeszła na tandetne komplementy, na powtarzalne działania, na tanie próby? Co zrobić, kiedy coraz mniej ludzi stara się myśleć samodzielnie lub wierzy, że to, co powtarzają za kimś, jest samodzielnym myśleniem (a jest tylko samodzielnym selekcjonowaniem)?

"The only difference is that
What might be is now"
I nie ma nadziei. Możemy tańczyć, uciekać w inne światy: miłość, marzenia, narkotyki, taniec, ale wszystko ma taki sam skutek. Tak naprawdę "The only difference is what might be is now what might have been".

Nie jestem znawczynią muzyki. Nie umiem powtórzyć poprawnie ruchów trenerki zumby. Nie potrafię skoordynować ruchów rąk z nogami. Dopóki nie przytrafi mi się kilka piw albo coś. Muzykę lubię, kiedy wpada w ucho, a do tego ma "to coś". Nie powiem o świetnych gitarach, basach, perkusji. Jestem jednym z tych obrzydliwych ludzi, którzy na szczęście stają się coraz mniej liczną grupą, świadomych uciekinierów od mody na granie na gitarze/basie/perkusji albo czymś innym, po to by móc komentować utwory muzyczne w ten właśnie sposób. Lubię czasami pograć na pianinie, zmierzyć się z Beethovenem (ostatnio), ale wtedy gdy nikt nie słucha i nie może wtrącić tego przykrego "dobrze brzmi, nieźle!".
Także płytę Franz Ferdinand polecam, bo wpada w ucho, teksty też są dla mnie odpowiednie, a do tego dawno nic innego, poza kilka ciepłymi dniami pod koniec lutego, nie sprawiło, że miałam ochotę opuścić moje wygodnie miejsce przy laptopie na rzecz odrobiny ruchu. Może, kilka osób, z którymi wychodziłam potańczyć.
Jest 02.04 w nocy i wciąż słucham.

xoxo,
Fatum ★

Komentarze

  1. w sumie to strzeliłaś w dziesiątkę :3

    OdpowiedzUsuń
  2. Muzyka może nie do końca w moim stylu, ale że świetnie gra perkusja i gitara to nawet mi się podoba :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz